Krzyż Zawiadowcy Lukasa  

        Kolejarze od dawien dawna służbę pełnili i pełnią z Bogiem. Towarzyszy temu modlitwa o bezpieczeństwo przewożonych osób i towarów, a na posterunkach pracy jest krzyż – symbol naszej wiary. Na Magistrali Węglowej Śląsk – Porty znajduje się mała stacja Miedźno. Przed II wojną światową jej zawiadowcą był Henryk Lukas. Na honorowym miejscu w biurze zawiadowcy wisiał krzyż.  Zawiadowca Lukas przekazał go do zbiorów Sali Tradycji Magistrali Węglowej Śląsk – Porty im. inż. Józefa Nowkuńskiego w Herbach Nowych. Historię krzyża opowiedział Henrykowi Dąbrowskiemu, opiekunowi Sali Tradycji

      Po II wojnie światowej nastał taki czas, że symbol naszej wiary przeszkadzał, co niektórym. Podobnie było w Miedźnie.  Zawiadowca Lukas zastanawiał się, jak go uchronić przed zdjęciem i zniszczeniem. Postanowił wciągnąć krzyż do książki inwentarzowej, o czym świadczy napisany na nim numer. Każdego, kto chciał zdjąć krzyż, zawiadowca Lukas uprzedzał, że trzeba go zdjąć także z inwentarza… Tego nikt się nie chciał podjąć. Krzyż został na swoim miejscu.

      W Sali Tradycji krzyż był jednym z najcenniejszych eksponatów. Wisiał na honorowym miejscu. Zawiadowca Lukas przekazał do Sali Tradycji też inne cenne eksponaty, m.in.  portret Marszałka Józefa Piłsudskiego (w czasie kontroli wisiał za szafą) i listę płac z września 1939 r. Krzyż wędrował z innymi eksponatami po różnych wystawach. Henryk zabierał go także na odczyty i spotkania. Podczas jednej z wystaw w Tarnogórskim Domu Kultury Kolejarza krzyż spadł na ziemię, a wizerunek Pana Jezusa uległ uszkodzeniu. Henryk Dąbrowski był tym bardzo przerażony. Pozbierał wszystkie potłuczone elementy w torebkę po cukrze. Następnego dnia przyszedł do mnie, wtedy pełniłem funkcję zastępcy przewodniczącego Międzyzakładowej Komisji Związkowej NSZZ „Solidarność” w Tarnowskich Górach. Opowiedział mi całe zdarzenie i prosił o pomoc w posklejaniu Pana Jezusa. Był bardzo przygnębiony.

       Dowiedziałem się wkrótce od kolegów, że w Piekarach Śląskich jest zakład, który wykonuje takie właśnie odlewy gipsowe. Udałem się tam wraz z Heniem. Zaczęliśmy opowiadać o krzyżu właścicielce zakładu. Słuchała z ogromnym zaciekawieniem. Chciała coś powiedzieć, ale my nie dopuszczaliśmy jej jednak do głosu. Chcieliśmy opowiedzieć jak najwięcej, by właściwie nakreślić ważność tej sprawy.   

  Gdy wreszcie udało się jej przerwać nasze wypowiedzi, poinformowała nas, że krzyż był zrobiony w jej zakładzie. Prawdziwość tych słów potwierdzał znak firmowy, który był na krzyżu. Naprawy podjęła się z wielką chęcią. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że ktoś pomoże naprawić figurę Pana Jezusa.

      Henryk spytał, ile będzie kosztowała usługa. Właścicielka zakładu po chwili zastanowienia odpowiedziała: „Wiem, czym dla was jest ten krzyż. Zapłata może być tylko jedna – msza święta na Jasnej Górze w intencji mojego zakładu”. Tę sprawę Henryk załatwił następnego dnia.

    W ustalonym terminie zgłosiliśmy się po odbiór krzyża. Byliśmy szczęśliwi. Krzyż wyglądał jak wtedy, kiedy wisiał w pomieszczeniu zawiadowcy stacji Miedźno. Po tym zdarzeniu Henryk orzekł, że to był znak, by krzyża nigdzie nie wozić. „To nie jest zwykły eksponat i ma być tam, gdzie jest jego miejsce”. Od tej pory minęło już kilkanaście lat. Krzyż nie zmieniał już swojego miejsca. Wisi w Sali Tradycji Magistrali Węglowej Śląsk – Porty im. Józefa Nowkuńskiego w Herbach Nowych.


                                                                                         Stanisław Kokot


 

    Sala Tradycji Magistrali Węglowej Śląsk – Porty

                                                      im. inż. Józefa Nowkuńskiego stacji PKP Herby Nowe